Nagranie, które opublikował na TikToku 23-letni przedstawiciel pokolenia Z, wzbudziło ogromne zainteresowanie. Do tej pory obejrzało je ponad 400 tysięcy osób, a komentarzy wciąż przybywa. Młody mężczyzna podzielił się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi rynku pracy. Według niego studenci, którzy na niego wkraczają, nie mają szans na zdobycie doświadczenia.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Sylwia Przybysz łączy pracę z macierzyństwem? "Mam męża, który jest aktywnym rodzicem"
"Siedziałem tam po kilka godzin bez przerwy i wysyłałem CV wszędzie"
Na początku nagrania mężczyzna zaznaczył, iż posiada wykształcenie wyższe i od 7 lat jest aktywny zawodowo. Próbował swoich sił w gastronomii, pracował też jako ankieter telefoniczny. Teraz chciał pójść o krok dalej i poszukać pracy, która będzie związana z jego przyszłym zawodem. - Nie wiedziałem, iż ja się zapisuję na jakieś igrzyska śmierci. Naprawdę chapeau bas dla wszystkich pracodawców, którzy w tym momencie stworzyli taki rynek pracy, iż po prostu tej pracy znaleźć się nie da, mimo iż jej teoretycznie jest mnóstwo - mówił rozgoryczony.
Były takie dni, kiedy przeglądał oferty pracy przez kilka godzin dziennie i wysyłał CV na kolejne oferty. - Ja nie będę przytaczać wszystkich moich ulubionych kwiatków, bo tego jest mnóstwo (...) Jakieś takie totalnie odklejone stanowiska typu "młodszy zastępca asystenta kierownika biura" za stawkę minimalną krajową w przeliczeniu na pełen etat. W wymaganiach: status studenta przed ukończeniem 26. roku życia, dyspozycyjność od 8 do 16. Od poniedziałku do piątku. Wykształcenie wyższe przy tym wszystkim i jeszcze przynajmniej trzy lata doświadczenia na podobnym stanowisku - relacjonował.
Potem przyznał, iż takie wymogi przy obowiązkach, którymi jest parzenie kawy i wprowadzanie danych do excela, to dla niego absurd. - Czy ja naprawdę potrzebuję dwóch lat doświadczenia na podobnym stanowisku, żeby wykonywać obowiązki z zakresu rzeczy, które robiłem w 6. klasie podstawówki na zajęciach z informatyki, na których uczyłem się obsługi pakietu office? - pytał.
Poszukiwania pracy. "Człowiek siedzi i czeka na tę odpowiedź"
Dodał, iż według niego, gdyby zadania na danym stanowisku były bardziej wymagające, pewnie szłyby w parze z wyższym wynagrodzeniem. - Może to jest naprawdę jakaś tajemna sztuka, która jest dostępna tylko dla studentów 5.roku administracji na najlepszych czołowych uniwersytetach w kraju. Naprawdę nie wiem, ale wydaje mi się, iż o ile potrzebne byłyby do tego aż tak specyficzne kwalifikacje, to chyba byłaby wyższa stawka - stwierdził.
Przyznał też, iż oczekiwanie na odpowiedź jest wyczerpujące. - Procesy rekrutacyjne na te stanowiska czasami realizowane są po, nie wiem, 2, 3 miesiące i po prostu człowiek siedzi, i czeka na tę odpowiedź, i się zastanawia, czy dzisiaj jest ten dzień, kiedy dostanę stanowisko podawacza kawy (...) Otóż nie, bo w większości przypadków się nie odezwą - powiedział.
"Rynek pracy to nie bajka"
Wśród komentarzy pod jego nagraniem pojawiły się historie innych młodych osób. "Kiedyś poszłam na rozmowę o prace, w której wymagany był status studenta. Jakiś losowy sklep w galerii. Rozmowa trwała 5 minut. "Studiuje Pani?", "Tak, dziennie", "A to dziękujemy. Szukamy kogoś na pełny etat". Rynek pracy jest w tej chwili chory. Już nie chodzi o pracę w zawodzie, ale jakąkolwiek pracę. Nie da się jej praktycznie znaleźć", "To jest istna masakra. Jestem po maturze, wysłałam milion CV i żadnego odzewu. Bardzo ciężko jest znaleźć pracę w tych czasach bez żadnego doświadczenia, którego nie możesz zdobyć, bo nikt nie chce cię do pracy", "Powiem Ci lepiej. Jestem po studiach, mam 3 lata doświadczenia w branży IT jako programistka. Są miejsca, gdzie nie chcieli mnie choćby na stażystkę. Ponad pół roku szukałam pracy i ją dostałam… z polecenia" - czytamy. A jakie są Wasze doświadczenia? Zapraszamy do komentowania i udziału w sondzie.