Analiza ISBiznes.pl: „BigPharma” inwestuje w USA, ale producenci generyków podkopują jej pozycję

6 godzin temu

Koncerny farmaceutyczne wycofują się z Wlk. Brytanii i inwestują w USA. Zaczyna się też kolejna fala restrukturyzacji, w której jak na razie przoduje Novo Nordisk. Minął też najlepszy czas koncernów na rynku leków opartych na semaglutydzie – w Pakistanie i w RPA miejscowe firmy zaczynają produkować ich formę generyczną.

Merck kończy swój program badawczy w Wielkiej Brytanii i wycofuje się z planów o wartości 1 mld funtów stworzenia londyńskiego centrum badawczego. Jest to jeden z większych ostatnio ciosów dla brytyjskiego rynku farmaceutycznego. Koncern poinformował, iż nie przejmie nowego budynku w Londynie, w którym miałoby powstać zatrudniające 800 osób centrum badawcze. Planuje też do końca roku opuścić laboratoria w Instytucie Francisa Cricka, co oznacza zwolnienie 125 osób. Merck jeszcze w 2022 roku podpisał długoterminową umowę najmu obiektu w Londynie budowanego przez Precis Advisory. W lipcu br. firma konstrukcyjna Mace, prowadząca budowę, zakończyła prace nad konstrukcją budynku znajdującego się idealnie, bo naprzeciwko centralnego węzła komunikacyjnego stacji King’s Cross. Pełne zakończenie budowy wraz z wyposażeniem przewidywane jest na IV kw. 2027 roku.

Według zarządu Mercka winny decyzji o wycofaniu się z Wlk. Brytanii jest głównie brytyjski rząd, który nie inwestuje praktycznie w sektor nauk przyrodniczych. Nie inwestuje się też w rozwój nowych leków.

Nie bez znaczenia jest fakt, iż Merck – czyli MSD poza granicami Ameryki – jest w tej chwili w trakcie programu oszczędnościowego i redukuje swoje roczne wydatki o 3 mld dolarów, co ma spowodować zmniejszenie jej udziałów w nieruchomościach na całym świecie przy wzroście ogólnych inwestycji w badania, ze szczególnym uwzględnieniem Stanów Zjednoczonych. Zatrudnienie we wszystkich działach firmy w Wlk. Brytanii, na koniec roku, czyli po wszystkich zmianach ma wynieść 1600 osób.

Taką samą decyzję o wycofaniu się z brytyjskich inwestycji podjęła jeszcze w styczniu AstraZeneca. Koncern, mimo iż jest firmą przynajmniej w teorii brytyjską, zadecydował o wycofaniu się z planowanego centrum rozwoju i produkcji szczepionek pod Liverpoolem. Projekt ten miał być swoistym testem zaufania dla zdolności Wielkiej Brytanii do przyciągania inwestycji ze strony firm z branży nauk przyrodniczych.

Jak stwierdziła największa w tym kraju farmaceutyczna grupa branżowa, największe koncerny nie mają w tej chwili dobrej opinii o brytyjskim rynku krytykując starania rządu, który stara się o uzyskanie większych rabatów od producentów leków, co grozi uczynieniem kraju „nieinwestowalnym”. W sierpniu br. producenci leków odrzucili ofertę rządu dotyczącą zwiększenia wydatków na leki i zmniejszenia rabatów i całe rozmowy utknęły.

Branża farmaceutyczna coraz częściej twierdzi, iż prowadzenie działalności w Wlk. Brytanii jest „dużym wyzwaniem”, skarżąc się na niskie ceny leków, wysokie stawki odszkodowań i brak inwestycji ze strony rządu. Ta „Zimna Wojna” jest szczególnie trudna dla rządu premiera Keira Starmera, który stara się zachęcić do inwestycji, aby podnieść gospodarkę po Brexicie.

Tymczasem inny koncern, który też zamierzał inwestować w Wlk. Brytanii, zaczął inwestycje, ale w Stanach Zjednoczonych. Gilead rozpoczął 10 września budowę nowego, pięciopiętrowego zakładu produkcji leków biologicznych. Jest to część zobowiązania do zainwestowania 32 mld dolarów w produkcję w USA. Nowa fabryka o powierzchni 16,8 tys. m kw. nazwana Centrum Rozwoju Farmaceutycznego i Technicznego Rozwoju Produkcji będzie należała do campusu Gilead w Foster City w Kalifornii. Jej budowa ma ułatwić usprawnienie łańcucha dostaw leków biologicznych w USA.

Gilead nie spieszył się z publikacją danych dotyczących inwestycji, ale wiadomo, iż dzięki Centrum powstanie około 3000 bezpośrednich i pośrednich miejsc pracy i wygeneruje ono 43 mln dolarów wartości. Cały zakład ma zostać wyposażony w „zaawansowaną infrastrukturę cyfrową”, która przyspieszy transfer technologii. Ma on także w dużym stopniu wykorzystywać sztuczną inteligencję, w tym cyfrowy monitoring w czasie rzeczywistym oraz różnego typu roboty o dużym stopniu automatyzacji.

Szerokie inwestycje Gilead to program stosunkowo nowy – jak przyznał prezes spółki Daniel O’Day, firma pierwotnie przeznaczyła w ciągu najbliższych pięciu lat około 21 mld dolarów na inwestycje w USA, ale w maju ogłosiła, iż rozszerza ten program o 11 mld dolarów.

Run na inwestycje w USA, który objął firmy farmaceutyczne jest spowodowany działaniami prezydenta Donalda Trumpa. Zagroził on bowiem „wielkimi cłami”, które obejmą firmy produkujące leki poza Stanami Zjednoczonymi. W efekcie od początku roku koncerny farmaceutyczne zainwestowały w USA ponad 300 mld dolarów, choć w dużej mierze są to wciąż inwestycje papierowe, które mają się zmaterializować w kolejnych latach.

Tymczasem, jak stwierdzili analitycy branży farmaceutycznej zapytywani przez CNBC, „dla firm farmaceutycznych skończył się czas łatwych blockbusterów opartych na semaglutydzie i pochodnych”, co może znacznie utrudnić wielkie projekty inwestycyjne w USA.

Widać to najlepiej na przykładzie Novo Nordisk, który po raz trzeci w tym roku obniży prognozę zysku i zamierza zredukować swój personel o 9 tys. osób na całym świecie. To efekt walki rynkowej z lepiej radzącym sobie na rynku amerykańskim rywalem – koncernem Eli Lilly. Dotyczy to zwłaszcza specyficznej niszy jaką są leki na cukrzycę i otyłość.

Duński koncern produkujący leki Ozempic i Wegovy poinformował, iż planuje zaoszczędzić 8 mld koron, czyli 1,3 mld dolarów do końca 2026 roku, przeznaczając te pieniądze na rozwój i sprzedaż nowych leków. Łącznie cięcia obejmą 11% siły roboczej, w tym 5000 osób w Danii, gdzie takie masowe zwolnienia są rzadkością.

Firma przeżywa gorszy okres po tym, jak na krótko stała się najdroższą spółką w Europie dzięki lekom na cukrzycę i otyłość. W ciągu ostatnich 12 miesięcy akcje spadły o 60%, choć po ogłoszeniu o restrukturyzacji wzrosły o 3,2%. Przyczyną takiego spadku były w dużej mierze nieudane prace nad eksperymentalnym zastrzykiem CagriSema. Nie osiągnął on oczekiwanego przez Novo efektu odchudzania w badaniach klinicznych.

Po zakończeniu programu CagriSema, z którym wiązano wielkie nadzieje, w sierpniu br. stanowisko dyrektora generalnego objął Mike Doustdar i niemal natychmiast zaapelował o większą dyscyplinę i rozwagę w wydatkach. W efekcie pracownicy zaczęli obawiać się zwolnień, zaś w tej chwili najważniejszą dla działu rozwoju koncernu aplikacją stała się tabletkowa wersja Wegovy.

Duński producent leków walczy o odzyskanie udziałów rynkowych po utracie pozycji lidera na amerykańskim rynku leków na otyłość na rzecz Eli Lilly. 17 września ma się odbyć spotkanie z inwestorami, na którym będzie przedstawiony plan działań badawczo-rozwojowych.

„Chociaż cieszymy się z działań podejmowanych przez Novo w celu zmniejszenia złożoności i poprawy elastyczności firmy, program restrukturyzacji prawdopodobnie będzie przez cały czas budził wątpliwości co do perspektyw rozwoju firmy” – napisał w notatce dla inwestorów Richard Vosser, analityk JP Morgan Chase & Co., zauważając, iż Novo ma również problemy z przejmowaniem rynku przez tańsze, podrabiane wersje swoich leków z aptek recepturowych w USA.

Działania Doustdara postrzegane są w Danii jako szokowe, bowiem producent leków znany był do tej pory z przestrzegania duńskich norm dotyczących równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, stąd wielu pracowników mogło brać dłuższe urlopy lub wychodzić z pracy o 16.00, by zająć się dziećmi. w tej chwili z zapowiedziami, iż Novo podejmie kolejne kroki w celu wzmocnienia swojej „kultury wydajności” związki zawodowe ostrzegają, iż firma stanie się „kolejną amerykańską korporacją z amerykańską kulturą pracy” oznaczającą, iż korporacja jest praktycznie nie tyle miejscem pracy, ile życia. Najbardziej szokujące dla związkowców było wycofanie ofert pracy dla pracowników, którzy już podpisali umowy. Działaniom nowego prezesa zaczął też przyglądać się rząd Danii, możliwe więc, iż dotychczasowe doskonałe stosunki z gremiami rządowymi znacznie się oziębią. Ale zarząd przytacza informacje, według których w 2024 roku do wygenerowania 1 mld dolarów przychodu potrzeba było 1835 pracowników Novo, podczas gdy Lilly udało się to osiągnąć przy zaledwie 1044 pracownikach.

Analitykom takie działania się podobają. Po informacji, iż cięcia umożliwią uproszczenie organizacji, przyspieszenie procesu decyzyjnego i realokację zasobów w obszary, w których możliwy jest większy wzrost, zwłaszcza jeżeli chodzi o badania nad cukrzycą i otyłościa, analityczka Oddo Charlotte Vaisse napisała w nocie, iż nowy prezes „wykazuje proaktywność”.

W efekcie tych działań jednak jednorazowe koszty restrukturyzacji wyniosą 8 mld koron, zaś zysk operacyjny wzrośnie o 4-10% przy stałych kursach walutowych. To znaczny spadek w stosunku do prognozowanych w lutym 27%. Wzrośnie też amortyzacja i odpisy z tytułu utraty wartości – w tym roku o 4 mld koron, łącznie o 21 mld koron. Jest to związane z zamknięciem „wczesnych projektów niezwiązanych z podstawową działalnością” w ramach nowego portfela leków.

„Czasami najtrudniejsze decyzje to te adekwatne dla przyszłości, którą budujemy. To adekwatna decyzja mająca na celu zapewnienie długoterminowego sukcesu firmy Novo Nordisk” – napisał Doustdar na LinkedIn.

Tymczasem zagrożenie dla producentów leków GLP-1 pojawiło się od dość nieoczekiwanej strony. Aspen Pharmacare Holdings, największy afrykański producent leków, oświadczył, iż od przyszłego roku będzie w stanie produkować tańsze, generyczne wersje leków Ozempic i Wegovy. Zarząd firmy stwierdził, iż chce się włączyć do „światowego rynku leków na odchudzanie, który do 2030 roku ma osiągnąć wartość 100 mld dolarów”. Prezes zarządu Aspen Stephen Saad przypomniał, iż patenty na leki oparte na semaglutydzie wygasają w niektórych krajach w marcu 2026 r. i jak dodał, wersja Aspen, także iniekcyjna, będzie produkowana za mniej niż połowę średniej ceny światowej. Spółka mająca siedzibę w Durbanie w RPA ma dwa zakłady produkcyjne – w RPA i we Francji. Zarząd przewiduje pierwsze przychody z generycznego semaglutydu GLP-1 przed czerwcem 2026. Ma zamiar sprzedawać swoją wersję na rynkach wschodzących, np. w Europie Środkowej i w Kanadzie, a od 2030 roku w Europie Zachodniej, Stanach Zjednoczonych i Australii. Spółka niezbyt dobrze radzi sobie na rynku giełdowym, gdzie jej akcje spadły od początku roku o 38%, ale jak wyjaśnia zarząd, stało się tak z powodu wyższych wydatków na GLP-1 i inwestycje związane ze sterylnymi metodami terapii, jak dotąd nie przynoszącymi większych przychodów. Strata netto za rok obrotowy kończący się czerwcu wyniosła 1,08 mld randów, podczas gdy zeszły rok obrotowy zamknął się zyskiem wynoszącym 4,4 mld randów. Co ciekawe, Aspen jest jednym z większych dystrybutorów Eli Lilly na Afrykę, a jak powiedział Saad, sprzedaż Mojunaro w RPA „gwałtownie rośnie” i za kilka lat osiągnie 1 mld randów, czyli 57 mln dolarów.

Drugą istotną informacją dla rynku leków na cukrzycę i odchudzanie jest komunikat zarządu Searle, jednego największych pakistańskich producentów leków. Spółka wprowadziła na rynek generyczną wersję semaglutydu w tabletkach. Firma z siedzibą w Karaczi oferuje doustną terapię na cukrzycę typu 2, a jak stwierdził Tahir Ahmed, dyrektor generalny Searle, badania w „najlepszych laboratoriach w USA i Europie Zachodniej” udowodniły, iż jeżeli chodzi o działanie „nie ma różnic pomiędzy nowym lekiem, a formą iniekcyjną leków GLP-1 największych światowych korporacji”. Searle na początku chce sprzedawać swój lek w Pakistanie, kraju o jednym z najwyższych wskaźników zachorowań na cukrzycę na świecie, później zaś w Azji Środkowej.

Jak stwierdzili analitycy BlackRock w notatce dla inwestorów, „tego typu informacje są wielkim dzwonem alarmowym dla największych koncernów produkujących leki GLP-1, bo czas ich dominacji na tym rynku nieodwołalnie się kończy”.

Idź do oryginalnego materiału