Napiwki wciąż budzą sporo emocji. choćby jeżeli są całkowicie zasłużone, nie każdy czuje powinność, by dodatkowo dopłacać za bycie obsłużonym. Temat ten poruszyła na swoim Facebooku podróżniczka i kucharka, a także uczestniczka "Masterchefa" Natalia Maszkowska.
REKLAMA
Zobacz wideo Wiktor Dyduła był kelnerem. "Z napiwków można było wyciągnąć wypłatę" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Czy napiwki są słuszne? "To pracodawca jest od płacenia pensji. Mnie nikt napiwków nie daje"
"Ja nie mam problemu z tym, żeby dać - kiedy oczywiście czuję, iż obsługa była miła, zaangażowana, kiedy ktoś naprawdę się postarał. Robię to z przyjemnością. Ale coraz częściej spotykam się z sytuacją, gdzie napiwek jest doliczany automatycznie, choćby jeżeli obsługa była… delikatnie mówiąc: kiepska. Brak uśmiechu, niechęć do odpowiedzi, pomyłki w zamówieniu i jeszcze pretensjonalny ton - i mimo wszystko: pyk, proszę, 10-15 proc. doliczone do rachunku. Nie chodzi mi o to, żeby nie doceniać pracy kelnerów - wręcz przeciwnie. Ale czy nie powinno to być nasze świadome 'dziękuję', a nie obowiązek?" - zastanawia się we wpisie.
W komentarzach wywiązała się zażarta dyskusja. Szala jednak zdecydowanie przechyla się w jedną stronę. "Nie daję w ogóle. To pracodawca jest od płacenia pensji. Mnie nikt napiwków nie daje. To tworzy ogromną patologię w branży" - pisze jeden z użytkowników. "A dlaczego mamy doceniać tylko pracę kelnerów? Może powinniśmy dawać napiwki wszystkim grupom zawodowym np. pani kasjerce w Lidlu czy Biedronce, pani w aptece za miłe sprzedanie leków itp. Czy kelnerzy nie mają pensji? Dlaczego akurat oni są tak faworyzowani?" - zastanawia się kolejny.
"Daję napiwek jeżeli widać, iż obsługa się stara. W restauracji to zrozumiałe, ale przymusu nie lubię. Tylko myślę, iż to idzie w złym kierunku, bo teraz napiwki chcą wszędzie. Jak zamawiam jedzenie z dowozem, to napiwek dla dostawcy, dostawca ze sklepu tak samo. Na stronie jest kwotą, jaką chcemy przeznaczyć dostawcy. Tylko iż już płacimy za jedzenie i za dostawę, więc jeszcze dodatkowo? Sprzedawcy nikt nie daje napiwku za obsługę przy kasie, sprzątaczce za porządek też nie. Dlatego to takie trochę nie w porządku, bo w końcu każdy dostaje pensję za swoją pracę" - czytamy w następnym komentarzu. Choć w mniejszości, nie zabrakło jednak głosów osób, które stanęły po stronie kelnerów i warunków, w jakich wielu z nich pracuje.
Najgorsze w tym wszystkim, iż często obsługa widzi te napiwki jak świnia niebo i potem nie ma co się dziwić, iż są zdemotywowani! Ryba psuje się od głowy! Także trochę więcej wyrozumiałości, bo obsługa to ciężki kawałek chleba, często przez szefów niedoceniana"
- zauważa kolejna internautka.
"W Japonii i Korei napiwków nie daje się wcale. A i tak wszyscy są mili"
Niektórzy zwrócili uwagę na to, iż np. w Stanach Zjednoczonych napiwki są oczekiwane choćby wtedy, gdy kupujemy drobiazg praktycznie bez kontaktu z obsługą. Napisała o tym sama autorka. "Hitem i tak był dla mnie McDonald's w Nowym Jorku, gdzie weszłam do środka po kawę, opłaciłam wszystko w automacie, a oczekiwano ode mnie dania napiwku. Oczywiście, w Stanach napiwek, to inna rozmowa, ale są granice". Na ten temat wypowiedziała się także inna osoba: "Napiwki w Stanach to inny stan umysłu. Zdarzało się, iż nas kelnerka wyzywała, bo za mało daliśmy. Albo kłótnia z taksówkarzem, bo oczekiwał napiwku, choć nie znał trasy, jadł śniadanie w trakcie jazdy, a wewnątrz było tak brudno, jakby auto wczoraj wyłowili z rzeki Hudson" - śmieje się. Różnice w dawaniu napiwków w różnych krajach podkreśliła także kolejna internautka:
Daję zawsze, jak jest za co. Nie chodzę do lokali, które doliczają napiwek z automatu, dla zasady. To wymuszanie napiwków w Stanach irytuje mnie niesamowicie i źle się z nim czuje. Za to świetnie się czułam w Japonii i Korei, gdzie napiwków nie daje się wcale. A i tak wszyscy są mili i pomocni
- zauważa. Doliczona opłaca za obsługę to norma także u naszych sąsiadów. "W Czechach doliczają do każdego rachunku, tzw. rekomendowany napiwek od 10 do chyba 30 procent nawet. Napiwek powinien być wtedy, gdy obsługa jest ponadprzeciętna, bo inaczej kelnerzy nie muszą się choćby starać, a i tak dostaną, a nie dać niższe ceny, żeby potem doliczać haracz, o którym ludzie często nie wiedzą" - pisze kolejna osoba. A czy wy dajecie napiwki? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.