Głosy migrantów w europejskim transporcie

2 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/praca-i-polityka-spoleczna/news/glosy-migrantow-w-europejskim-transporcie/


Migranci stanowią znaczącą część europejskich społeczeństw. Transport, jako krwioobieg współczesnych miast i regionów, staje się testem na to, czy Unia naprawdę traktuje różnorodność jako zasób, a nie jedynie jako hasło.

Historia pakistańskiego inżyniera transportu, który ukończył studia w Rzymie i próbował znaleźć swoje miejsce na europejskim rynku pracy, odsłania szerszy problem – rozbieżność między politycznymi deklaracjami a realną inkluzywnością w sektorze transportowym. Choć zdobyte wykształcenie i kompetencje powinny ułatwiać start zawodowy, droga do stabilnej pozycji okazała się wyboista.

Na papierze dokumenty programowe UE i poszczególnych państw od lat podkreślają wagę różnorodności. W praktyce jednak barierą okazuje się brak spójnej kultury organizacyjnej, która potrafiłaby włączyć nowe perspektywy w codzienne działania. Migranci często napotykają nie tylko na ograniczony dostęp do stanowisk, ale też na subtelne mechanizmy wykluczenia: od językowych barier, po brak przestrzeni dla odmiennych spojrzeń w procesach decyzyjnych.

Transport jako zwierciadło społeczeństwa

Transport to nie wyłącznie sieć dróg, kolei czy systemów logistycznych. To fundament mobilności ekonomicznej i społecznej. Każde miasto i każdy kraj projektując infrastrukturę transportową, projektuje jednocześnie przestrzeń społeczną. o ile sektor ten jest zdominowany przez jednorodną grupę specjalistów, wówczas ryzyko pominięcia realnych potrzeb części użytkowników gwałtownie rośnie.

Przykłady są namacalne. Migranci szybciej zauważają problemy wynikające z monolingwalności oznaczeń czy braku interfejsów obsługujących różne kultury w aplikacjach transportowych. Kobiety czy seniorzy wskazują na kwestie bezpieczeństwa w zatłoczonym transporcie publicznym. Tymczasem różnorodne zespoły projektowe mogłyby uwzględnić te aspekty już na etapie planowania, zamiast reagować dopiero po fali krytyki społecznej.

Technologia jako katalizator, nie panaceum

Dynamiczny rozwój sztucznej inteligencji i systemów cyfrowych w transporcie rodzi nadzieje na likwidację barier. Algorytmy potrafią wskazywać obszary o ograniczonym dostępie do komunikacji publicznej, dane w czasie rzeczywistym pomagają unikać przeludnienia w pojazdach, a wielojęzyczne aplikacje mogą zwiększać dostępność.

Jednak technologia nie jest neutralna. jeżeli projektują ją zespoły pozbawione różnorodności, ryzyko powielania uprzedzeń rośnie. Przykłady z rynku pracy pokazują, iż choćby narzędzia rekrutacyjne oparte na sztucznej inteligencji mogą nieświadomie wzmacniać dyskryminację, jeżeli dane wejściowe odzwierciedlają nierówności historyczne. Dlatego warunkiem koniecznym staje się udział migrantów i innych grup mniejszościowych w procesie tworzenia i testowania nowych rozwiązań.

Według Eurostatu w 2023 r. wskaźnik zatrudnienia wśród obywateli państw spoza UE w wieku 20–64 lata wyniósł 63 proc., podczas gdy wśród obywateli UE osiągnął poziom 76,2 proc. Różnica ta jest znacząca i wskazuje na strukturalne przeszkody w dostępie do rynku pracy. Jeszcze wyraźniej widać to w statystykach bezrobocia – 12,2 proc. w przypadku migrantów wobec 5,4 proc. wśród obywateli unijnych.

Te dane nie są wyłącznie problemem społecznym. To sygnał zmarnowanego potencjału, zwłaszcza w sektorach o rosnącym zapotrzebowaniu na kadry, takich jak transport i logistyka. Niedostateczne wykorzystanie kompetencji migrantów to także ryzyko spowolnienia innowacji i utraty konkurencyjności Europy na tle globalnym.

Finlandia bez ofiar na drogach. A jak wypada Polska?

Migranci jako mosty i innowatorzy

Migranci wnoszą do transportu coś więcej niż tylko kompetencje techniczne. Ich doświadczenia kulturowe i umiejętność funkcjonowania na styku różnych światów pozwalają tworzyć rozwiązania bardziej uniwersalne. To nie tylko pracownicy, ale także „budowniczowie mostów” – osoby zdolne do łączenia społeczności, tłumaczenia polityk publicznych na język zrozumiały dla różnych grup oraz dostrzegania luk, które dla lokalnych decydentów bywają niewidoczne.

Integracja tych głosów to nie przejaw dobroczynności, ale strategia podnoszenia jakości usług. Firmy, które inwestują w różnorodność, zyskują większe zaufanie społeczne i tworzą kulturę współpracy. Transport, jako sektor ściśle powiązany z codziennym życiem obywateli, szczególnie mocno odczuwa skutki takiego podejścia.

Jednym z namacalnych dowodów, iż polityka różnorodności w transporcie może działać, jest Transport for London. Organizacja ta systematycznie inwestuje w programy równości i integracji, co przełożyło się zarówno na większe zaangażowanie pracowników, jak i bardziej inkluzywne projektowanie usług.

To podejście nie jest jednak powszechne. W wielu krajach inicjatywy DEI wciąż traktowane są jako działania poboczne lub wizerunkowe. Krytycznym pytaniem pozostaje, jak przełożyć dobre praktyki z wybranych metropolii na poziom ogólnoeuropejski, gdzie różnice polityczne i społeczne bywają znacznie głębsze.

Coraz mniej ofiar na drogach w UE. Postęp wciąż jednak niewystarczający

Różnorodność jako silnik, nie obowiązek

Doświadczenia migrantów w sektorze transportu pokazują, iż prawdziwa inkluzywność nie sprowadza się do zapisów w aktach prawnych czy strategiach korporacyjnych. To przede wszystkim kultura organizacyjna, która potrafi dostrzec wartość każdego głosu.

Różnorodność nie powinna być traktowana jako obowiązek, który trzeba wypełnić w sprawozdaniach, ale jako motor innowacji i fundament zrównoważonego rozwoju. Tylko wtedy transport stanie się nie tylko inteligentny technologicznie, ale też mądry społecznie – odpowiadający na potrzeby całej wspólnoty, a nie wybranej jej części.

Idź do oryginalnego materiału