Czym był 1 sierpnia w naszym obecnym „nowym, wspaniałym świecie”, a czym ta sama data 50 lat temu – 1 sierpnia 1975 roku?
Wciąż pamiętamy to jak wczoraj – 1 sierpnia 2025 roku – weszły w życie zawrotne cła (w przedziale od 10 do 50%), wprowadzone przez prezydenta USA Donalda Trumpa wobec łącznie 70 państw na całym świecie i utożsamiane już przez wielu komentatorów z wypowiedzeniem wojny handlowej. Choć wydaje się, iż nie chodzi tylko o handel. Trump osobiście wyjaśnił, iż uderza Brazylię 50%, ponieważ nie podoba mu się pozew złożony tam przeciwko byłemu prezydentowi Brazylii i jego osobistemu przyjacielowi Jairowi Bolsonaro, oskarżonym o próbę zamachu stanu. A Kanada jest karana 35%, ponieważ ogłosiła, iż przygotowuje się do uznania Państwa Palestyńskiego, co również nie podoba się amerykańskiemu prezydentowi. To znaczy, 1 sierpnia 2025 roku głowa państwa USA zademonstrowała całemu światu, iż jest gotowa karać suwerenne państwa za wszelkie suwerenne decyzje, jakie podjęły w polityce wewnętrznej lub zagranicznej, jeżeli by się wspomnianej głowie państwa nie podobały. Nawiasem mówiąc, w przypadku niektórych ukaranych państw (Szwajcaria – 39%, Laos – 40%, Syria – 41%) Trump choćby nie udzielił wyjaśnienia.
Tymczasem, 1 sierpnia tego samego roku, do swojego agresywnego programu dodał bezpośrednią decyzję militarną – zapowiedział przeniesienie dwóch amerykańskich okrętów podwodnych z napędem atomowym na obszary bliskie Rosji. Oznacza to zmianę w dotychczasowym rozmieszczeniu broni jądrowej, na co żaden poprzednik Trumpa w Białym Domu nie odważył się dotychczas, przynajmniej nie otwarcie. Trump wprawdzie zbagatelizował swój ruch i przedstawił go jako prowokacyjną reakcję na komentarz w mediach społecznościowych byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który potępił ultimatum Trumpa wobec Rosji w kontekście wojny na Ukrainie i przypomniał o rosyjskim arsenale nuklearnym.
W tym kontekście, 1 sierpnia tego roku rozpoczęły się również pięciodniowe wspólne rosyjsko-chińskie ćwiczenia morskie na Morzu Japońskim pod nazwą „Interakcja morska – 2025”.
W obliczu tak licznych doniesień z 1 sierpnia, jakie przyniósł nasz „nowy wspaniały świat”, nic dziwnego, iż media masowe choćby nie pomyślały o przypomnieniu 50. rocznicy doniosłego wydarzenia, które miało miejsce również 1 sierpnia, ale w zupełnie innym, 1975 roku. W Bułgarii tylko państwowa bułgarska agencja BTA przypomniało o tym wydarzeniu pod tytułem „Pięćdziesiąt lat Aktu końcowego z Helsinek ustanawiającego nowe zasady współpracy międzynarodowej”.
50 lat temu, 1 sierpnia 1975 roku, w Sali Finlandzkiej w Helsinkach, podpisanie Aktu końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie było wydarzeniem o globalnym zasięgu. Prezydenci, premierzy i inni wysocy rangą przedstawiciele 35 państw – 33 europejskich oraz Stanów Zjednoczonych i Kanady – złożyli swoje podpisy pod dokumentem. Relacje i emocje, które poruszyły mężów stanu, dziennikarzy relacjonujących wydarzenia oraz wielomilionową publiczność mediów na całym świecie, przedstawiały to wydarzenie jako historyczny, przełomowy krok, który pozostawia zimną wojnę za sobą i otwiera drzwi do bezpieczeństwa, współpracy, pokoju i dobrobytu.
Konferencja i jej dokument końcowy koncentrowały się na Europie, konsolidując status quo ukształtowany po II wojnie światowej i nienaruszalność granic, a jednocześnie nakreślając szerokie podstawy budowy paneuropejskiego systemu bezpieczeństwa. Właśnie taki był cel inicjatywy „Procesu Helsińskiego”, zainicjowanej w 1969 roku przez prezydenta neutralnej wówczas Finlandii, Urho Kekkonena. Po długich i trudnych, sześcioletnich pracach, dzięki wysiłkom dyplomatów i ekspertów, osiągnięto porozumienie w sprawie zorganizowania konferencji w Helsinkach i podpisania jej dokumentu końcowego.
Jego podpisanie było prawdziwie bezprecedensowym momentem historycznym – 35 głów państw, siedzących w długim rzędzie obok siebie na scenie Sali Finlandia, składało swoje podpisy jeden po drugim pod epokowym dokumentem. Obok nich siedzieli ówcześni przywódcy dwóch państw niemieckich – Helmut Schmidt i Erich Honecker. Obok nich prezydent USA Gerald Ford. Dalej w kolejności alfabetycznej są kanclerz Austrii Bruno Kreisky, premier Belgii Leo Tindemans, głowa państwa Bułgarii Todor Żiwkow, premier Kanady Pierre Trudeau, prezydent już podzielonego wojną Cypru arcybiskup Makarios i tak dalej. Włochy reprezentuje premier Aldo Moro – do jego złowrogiej śmierci w Rzymie 9 maja 1978 roku, po porwaniu, wzięciu zakładników i egzekucji przez terrorystyczną grupę „Czerwone Brygady”, pozostały niecałe trzy lata. Ostatnimi na drugim końcu linii są przywódcy Turcji – Sulejman Demirel, ZSRR – Leonid Breżniew, SFRJ – Josip Broz Tito. Z państw europejskich jedynie Albania nie bierze udziału w wydarzeniu.
Jak przypomina BTA w swojej bieżącej publikacji, opartej na materiałach z działu referencyjnego, Akt Końcowy z Helsinek ustanawia dziesięć zasad bezpieczeństwa międzynarodowego – tzw. „Dekalog Helsiński”.
Warto, moim zdaniem, zanim wymienimy te dziesięć fundamentalnych zasad, przypomnieć, iż Akt Końcowy z Helsinek składa się z trzech tzw. „koszyków” lub sekcji: po pierwsze – ustanawianie norm stosunków między państwami (skupiają się one właśnie na wspomnianych 10 zasadach gwarantujących bezpieczeństwo); po drugie – nakreślenie kierunków współpracy gospodarczej, ekologicznej i naukowej; po trzecie – partnerstwo w takich obszarach jak kwestie humanitarne, prawa człowieka, wymiana informacyjna i kulturalna.
Nie wszystkie dobre intencje zostały zrealizowane w kolejnych latach, a niektóre z tematów (zwłaszcza z „trzeciego koszyka”) wywołały później poważne napięcia. Faktem jest jednak, iż dziesięć zasad z „pierwszego koszyka” stanowi konstruktywną podstawę stabilnego, przynajmniej w tamtym czasie, systemu bezpieczeństwa europejskiego. Oto one:
- Suwerenna równość z poszanowaniem praw suwerenności i niezależności politycznej.
- Powstrzymanie się od użycia siły lub gróźb jej użycia.
- Nienaruszalność granic.
- Integralność terytorialna państw, zakaz ich naruszania. Niedopuszczalność okupacji wojskowej lub jakiejkolwiek innej.
- Pokojowe rozstrzyganie sporów.
- Nieingerencja w sprawy wewnętrzne.
- Poszanowanie praw i wolności człowieka – praw i wolności myśli, sumienia, religii i wyznania.
- Prawo narodów do samostanowienia o swoim wewnętrznym i zewnętrznym statusie politycznym.
- Wszystkie państwa europejskie muszą rozwijać współpracę w ramach porozumień ONZ.
- Ścisłe przestrzeganie norm prawa międzynarodowego, w ramach którego muszą być regulowane wszelkie stosunki międzypaństwowe.
Należy również przypomnieć, iż podpisanie Aktu Końcowego z Helsinek odbyło się w radosnej i optymistycznej atmosferze światowej, towarzyszącej postępującemu wówczas odprężeniu w stosunkach USA–ZSRR. Znaczącym symbolem tego w dniach poprzedzających konferencję helsińską był pierwszy międzynarodowy wspólny lot kosmiczny, Sojuz-Apollo, przeprowadzony przez ZSRR i USA między 15 a 24 lipca 1975 roku. Statki kosmiczne Sojuz i Apollo zadokowały na orbicie, a obie załogi pracowały razem, prowadząc wspólne badania naukowe i eksperymenty. Dowódcą radzieckiej załogi był Aleksiej Leonow, pierwszy człowiek, który spacerował w kosmosie 10 lat wcześniej, 18 marca 1965 roku. Inżynierem pokładowym ówczesnego Sojuza był Walerij Kubasow, który również odbył już lot w kosmos w 1969 roku. Dowódcą amerykańskiej załogi był Thomas Stafford, który wcześniej odbył lot w kosmos trzy razy, w 1965, 1966 i 1969 roku. W skład załogi Apollo wchodzili również Vance Brandt i Donald Slayton, którzy obaj byli pierwsi w kosmosie. Zdjęcie uścisku dłoni między dwoma dowódcami – Leonowem i Staffordem – po dokowaniu Sojuza i Apollo jest historyczne. Porównywano je wówczas do uścisku dłoni między żołnierzami radzieckimi i amerykańskimi nad Łabą pod koniec II wojny światowej w Europie 30 lat wcześniej.
Taka jest „uwertura” do Aktu Końcowego z Helsinek, podpisanego 1 sierpnia 1975 roku. Dominują nadzieje, uśmiechy, optymizm i przekonanie o nieodwracalności pokoju na świecie.
Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE) staje się w nadchodzących latach stale działającym mechanizmem mającym na celu wzmocnienie i rozszerzenie bezpieczeństwa. gwałtownie jednak traci swój pozytywny ładunek. Globalne napięcia i rywalizacje nie ścierają się bezpośrednio w Europie, ale wybuchają w Iranie i Afganistanie, wywołując nowe spirale wyścigu zbrojeń i powrót do zimnej wojny. Dynamika wydarzeń dała początek nieprzewidywalnej „pierestrojce” w ZSRR, a następnie zakrojonym na szeroką skalę zmianom w Europie pod koniec lat 80. i na początku lat 90. Zjednoczenie Niemiec stworzyło zupełnie inny obraz Europy niż ten nakreślony w Akcie Końcowym z Helsinek. Jednocześnie początkowo oczekiwano, iż to właśnie te zmiany uczynią z KBWE uniwersalny instrument gwarantujący bezpieczeństwo już zjednoczonej Europy. Jednak sytuacja była już zupełnie inna – UE i NATO zyskiwały dominującą pozycję na terenie Europy. Wojny w rozpadającej się Jugosławii stały się motywem do przekształcenia KBWE w inny format – i tak na tej podstawie, 1 stycznia 1995 roku, ogłoszono przekształcenie KBWE w OBWE, czyli Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Rozszerza się do 57 państw członkowskich (biorąc pod uwagę wszystkie niepodległe państwa powstałe po rozpadzie ZSRR i SFRJ) i zajmuje się wczesnym ostrzeganiem, zapobieganiem i regulowaniem konfliktów i sytuacji kryzysowych. Zajmuje się również odbudową pokonfliktową. Jej skuteczność należy prawdopodobnie ocenić na podstawie obecnego stanu bezpieczeństwa w Europie i na świecie.
Warto przypomnieć, iż Rosja oświadczyła, iż „duch Helsinek” „wyparował” z powodu wojny w Kosowie, która zmieniła granice siłą militarną, naruszając Akt Końcowy. Czy Trump, który dziś zmienia istotę polityki międzynarodowej i handlu, w ogóle słyszał o tym „duchu” i działaniu? Czy rozumie, co oznacza słowo „współpraca” i komu, u licha, potrzebne są te bzdury? To ewidentnie niepotrzebne pytania z góry określonymi odpowiedziami w naszym „nowym, wspaniałym świecie”. A może jednak nie do końca tak jest? Tak, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen bez słowa sprzeciwu przyjęła 15% cła nałożone na UE przez Trumpa jako „dobrą ofertę”. Brazylia planuje jednak zakwestionować 50% cła, którym obłożył ją prezydent USA, w Światowej Organizacji Handlu. Hiszpański dziennik „El Pais” ostrzega w swoim artykule wstępnym, iż ta wojna handlowa powróci jak bumerang i najboleśniej uderzy w samą amerykańską gospodarkę. „Duch Helsinek” może i umarł, ale stworzenie nowego systemu nie tylko dla bezpieczeństwa europejskiego, ale i globalnego staje się coraz pilniejsze.
(tekst przedrukowany z profilu Autorki na FB za jej zgodą)