"Rząd chce skrócić tydzień pracy i dać pracownikom więcej wolnego, zachowując pełne pensje. Już jutro rusza nabór do pilotażu, w którym będą testowane m.in. czterodniowe tygodnie, krótsze zmiany i dodatkowe urlopy" - czytamy w środowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".
Resort Agnieszki Dziemianowicz-Bąk liczy na udział firm z różnych sektorów, ale biznes studzi entuzjazm - informuje dziennik.
"Krótkotrwałe efekty, problemy na lata". Firmy nie palą się do pilotażu krótszego czasu pracy
"Nie spodziewam się lawiny wniosków. Racjonalni przedsiębiorcy nie skuszą się na benefity, które mogą dać krótkotrwałe efekty i zakopać firmę w problemach na lata" - ocenia ekspert BCC ds. rynku pracy Grzegorz Kuliś, cytowany w artykule.Reklama
Według DGP, wsparcie rzędu 1 mln zł na projekt jest oceniane tym samym jako kropla w morzu potrzeb.
Chodzi o maksymalną wartość wsparcia, jakie MRPiPS przeznaczyło na jeden projekt pilotażowy. To okrągły milion złotych. Co istotne, koszt projektu w przeliczeniu na jednego pracownika objętego pilotażem nie może przekroczyć 20 tysięcy złotych.
Pieniądze otrzymane z ministerstwa firmy muszą przeznaczyć na dofinansowanie wynagrodzeń pracowników objętych pilotażem, wobec których zastosowano skrócony czas pracy, a także m.in. na opracowanie dokumentów niezbędnych do nowej organizacji pracy w danym zakładzie czy przeprowadzenie szkoleń.
Całkowity budżet programu ustalono na 50 mln zł.
Krótszy tydzień pracy w Polsce? Handel, gastronomia i inni mówią: To nie dla nas
"Organizacje pracodawców ostrzegają też, iż do programu mogą nie dołączyć firmy z produkcji, przetwórstwa, transportu, budownictwa, handlu czy gastronomii - branż, które zatrudniają miliony Polaków i w których utrzymanie wydajności wymaga pełnych obsad" - zauważa "DGP", dodając, iż zdaniem przedsiębiorców "to kosztowna rewolucja, na którą brakuje ludzi, pieniędzy i technologii".