„Polska była, jest i będzie po stronie Izraela w jego konfrontacji z islamskim terroryzmem. Ale nigdy po stronie polityków, których działania prowadzą do głodu i śmierci matek i dzieci.”
Te zdania mogły napisać tylko dwa rodzaje ludzi. Albo mentalnie nieprzystający do średniej, za to odnajdujący się w najniższych czeluściach skali, albo noszący obłudę jak płaszcz na co dzień.
Niestety, nie mogę tego określić dosadniej, bo dałem słowo. A ja słowa dotrzymuję, w przeciwieństwie do osobnika, który doszedł do władzy obiecując sto konkretów w sto dni.
Polska była, jest i będzie po stronie Izraela, ale nie po stronie jego polityków, którzy nakazują zabijać kobiety i dzieci. Wynika z tego po pierwsze, iż pan Tusk nie ma niczego przeciwko zabijaniu nastolatków, mężczyzn i starców. Najwidoczniej uważa on, iż ci są terrorystami z urzędu. W przeciwieństwie do dzieci i kobiet, które nie są terrorystami jeszcze. Dzieci są terrorystami in spe, wszak rosną. Sumienie Tuska nie pozwala na ich zabijanie teraz, ale w przyszłości jak najbardziej. Co do kobiet to nie był on logiczny w swoim widzeniu świata. Kobiety przecież rodzą dzieci, które dorastają i w myśl wywodu premiera stają się terrorystami. Zasadne byłoby więc wyeliminować przyczynę, czyli matki, żeby nie doszło do skutku.
To jest jedna sprawa. Druga jest taka, iż Tusk, podobno historyk z wykształcenia, uważa, iż winne nie jest państwo Izrael, a politycy, którzy rządząc krajem kierują aparat państwa w postaci sił zbrojnych do fizycznej eliminacji Palestyńczyków.
To jest ten moment, żeby żyjący jeszcze nauczyciele Tuska albo zwrócili pensje, albo poprawili mu oceny na świadectwie. Z historii pała.
Nie, to nie jest wina tylko Bibiego Netanyahu, który przecież w polityce nie znalazł się dwa lata temu, a jak on odejdzie, to Izrael stanie się barankiem pokoju. Eliminacja narodu palestyńskiego to systemowe działanie Izraela, które zaczęło się dziesiątki lat temu. Zaś prawo do tego daje Żydom księga rzekomo podyktowana przez ich boga, który obiecał im Ziemię Obiecaną. Akurat leżącą w Palestynie. Nie przejmują się zapisami prawa międzynarodowego, mówiącego o traktowaniu ludności cywilnej na obszarach objętych działaniami wojennymi, ale zapiskami sprzed kilku tysięcy lat, stworzonymi przez ludzi dla których szczytem techniki była taczka.
Zresztą to nie jest wojna. Z uwagi na przewagę militarną, technologiczną, ekonomiczną to jest strzelanie do kaczek. Te kaczki mają się wynieść precz, gdzie to ich sprawa, albo zginąć.
W swojej wypowiedzi Tusk za „islamski terroryzm” ma prawdopodobnie odpowiedzieć Hamas. Ale Hamas nie jest organizacją terrorystyczną. To organizacja narodowo-wyzwoleńcza, która o swoje cele walczy przy użyciu takich środków jakie posiada. A celem jest odzyskanie Palestyny dla Palestyńczyków. To IDF stosuje terrorystyczne metody głodząc oblężonych, zakazując pomocy humanitarnej, wreszcie ostrzeliwując ludzi, którzy pojawiają się w punktach pomocy, gdzie chcą uzyskać żywność. Ludzie w Gazie umierają z głodu. Umierają niemowlęta, dzieci, kobiety, czyli osoby, które według Tuska nie są terrorystami. To nie obchodzi władz Izraela, bo one chcą Palestyny tylko dla siebie. Zresztą nie tylko Palestyny. Działania w Syrii, Iranie pokazują, iż apetyt jest nienasycony.
Proces niszczenia palestyńskiego społeczeństwa to nie jest proces kilkuletni. Rozpoczął się on po I Wojnie Światowej, kiedy brytyjskie władze sprawujące wówczas nadzór nad Palestyną zezwoliły na masową migrację Żydów z Europy. Zeew Żabotyński – ojciec duchowy Begina, Szamira, Szarona, Olmerta i Netanjahu już w 1923 roku pisał, iż „każda rdzenna populacja na świecie opiera się kolonistom dopóty, dopóki ma jakąkolwiek nadzieję, iż uda się jej uniknąć zagrożenia kolonizacją. To właśnie robią Arabowie w Palestynie i przy tym będą się upierać tak długo, jak długo pozostanie choćby cień nadziei, iż zdołają zapobiec przekształceniu „Palestyny” w „Ziemię Izraela””.
Jaśniej się chyba nie da. Kolonizować, łamać opór, aż pozostali przy życiu przyjmą swój los. Tych, którzy nie przyjmą – eliminować. I to właśnie dzieje się od lat. Do roku 1939 syjoniści zdominowali Palestyńczyków w Palestynie. W kolejnych latach tłamsili ich opór zbrojnie, zmuszając do emigracji, wsadzając do więzień. Rok 1948, rok 1967, inwazja na Liban w 1982 roku celem zniszczenia OWP. I tak do dzisiaj. To nie są dane utajnione, wręcz przeciwnie.
Wydawałoby się, iż poważny polityk powinien najpierw zapoznać się z faktami zanim wypowie publicznie swoje zdanie. Donald Tusk nie jest poważnym politykiem. Ten człowiek uznał za wiarygodnego świadka pana Murańskiego.
Kończąc chciałbym wbić jeszcze jeden nóż prawdy w plecy premiera. o ile Polska nie jest po stronie polityków, których działania prowadzą do głodu i śmierci matek i dzieci, to dlaczego po latach ustanowiliśmy ambasadora w Izraelu? I dlaczego zakupiliśmy od tego państwa systemy radarowe? To pierwsze świadczy, iż Polska uznaje rządzących w tej chwili Izraelem za polityków, z którymi warto i należy utrzymywać kontakty. To drugie, iż śmierć matek i dzieci mamy tam, gdzie mogą pana majstra pocałować w odbyt, bo finansujemy ludobójstwo mające miejsce w Palestynie.
Życzę panu premierowi, żeby co noc śniły mu się nie tylko kobiety i dzieci, ale wszyscy niewinni ludzie ginący w Strefie Gazy.