Wspieramy Państwową Inspekcję Pracy – Krzysztof Bosak staje po stronie łamiących prawo

2 dni temu

Krzysztof Bosak podczas rozmowy z Jakubem Dymkiem stwierdził, iż „szef Generalnego Inspektoratu Pracy zastrasza przedsiębiorców”, ponieważ przypomina im, jakie formy zatrudnienia są zgodne z polskim prawem. Jesteśmy zażenowani taką wypowiedzią – to otwarta pochwała bezprawia.

W Polsce ponad 1,25 mln osób pracuje na umowach, które pozbawiają ich prawa do urlopu, chorobowego, odprawy, ochrony przed mobbingiem, okresów wypowiedzenia i wszelkich gwarancji pracowniczych. Co więcej – lata ich ciężkiej pracy nie liczą się do emerytury. To realny dramat społeczny. Polskie prawo jest tu jednoznaczne. Art. 22 §1 Kodeksu pracy mówi, iż jeżeli pracownik wykonuje pracę: osobiście, w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, pod jego kierownictwem, to jest to stosunek pracy. A stosunek pracy MUSI być potwierdzony umową o pracę. Nie istnieje legalna możliwość „wybierania” sobie umowy zlecenia czy B2B, o ile faktycznie wykonywana praca spełnia kryteria zatrudnienia pracowniczego. I nie ma tu pola do dyskusji. Przedsiębiorca, który w takiej sytuacji oferuje umowę-zlecenie, popełnia wykroczenie. Przedsiębiorca, który stosuje to na masową skalę – buduje model biznesowy na łamaniu prawa i wyzysku.

Mówienie, iż GIP „zastrasza przedsiębiorców”, jest tak samo sensowne, jak stwierdzenie, iż policja „zastrasza kierowców”, przypominając im, iż nie wolno prowadzić na czerwonym świetle. To język wspierający „przestępców rynku pracy”, którzy latami czerpią korzyści finansowe z nielegalnych form zatrudnienia, konkurując w sposób nieuczciwy z firmami respektującymi przepisy i niszcząc standardy pracy w Polsce.

Aby skutecznie wyeliminować dewastujące stabilność życiową Polaków i Polek formy zatrudnienia, konieczne są dotkliwe, nieuchronne kary dla pracodawców łamiących prawo. Proponujemy, by mechanizm sankcji dla pracodawców stosujących śmieciówki był taki sam jak w Urzędzie Ochrony Danych Osobowych. UODO może nakładać kary finansowe do 4% rocznego obrotu firmy. Skoro takie kary nie zrujnowały gospodarki ani nie odstraszyły przedsiębiorców, to tym bardziej nie zaszkodzą tym, którzy respektują prawo pracy. Przykładowo, firma o rocznym obrocie 2 mln zł zapłaciłaby karę do 80 tys. zł, a przedsiębiorstwo osiągające 10 mln zł obrotu – choćby 400 tys. zł. To kwoty wystarczająco wysokie, by odstraszyć od łamania prawa, ale niegroźne dla uczciwych podmiotów działających zgodnie z zasadami.

Idź do oryginalnego materiału