MEN wycofało się z projektu reformy umożliwiającej zatrudnianie w przedszkolach osób bez kwalifikacji nauczycielskich.Propozycja budziła kontrowersje - samorządy i ZNP ją popierały, ale organizacje pozarządowe oraz opinia publiczna krytykowały ją jako "oszczędzanie na dzieciach".W przedszkolach przez cały czas brakuje ponad 1500 nauczycieli wychowania przedszkolnego.
Na ten moment osoby, które nie są nauczycielami, w przedszkolach mogą prowadzić jedynie zajęcia dodatkowe, rozwijające zainteresowania, nie mogę odpowiadać za zajęcia wychowania przedszkolnego. Nowelizacja proponowana przez MEN miała to zmienić, by wypełnić lukę kadrową po wyżu demograficznym.Reklama
Nie będzie reformy przedszkoli. Budziła kontrowersje
W czerwcu do konsultacji publicznych trafił projekt ustawy zmieniający prawo oświatowe. MEN proponował wprowadzenie możliwości zatrudniania w przedszkolach osób, które nie są nauczycielami. Jak informuje "Wprost", tego typu zmiany od lat miały postulować samorządy, a reformę popierał również Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Urszula Woźniak z ZNP zaznacza jednak wyraźnie, iż "komunikacja była zła i nie było zrozumienia, o co tak naprawdę chodzi w zmianach", czytamy w WP Finanse. Przeciwnego zdania są przedstawiciele organizacji pozarządowych, którzy propozycje MEN uważają za "oszczędzanie na dzieciach".
"Mam wrażenie, iż rządzący zapomnieli, jak bardzo ważna jest praca nauczycielek przedszkola. To one towarzyszą im w momencie fundamentalnie ważnym dla rozwoju ich kompetencji społecznych i interpersonalnych" - mówiła Iga Kazimierczyk z Fundacji Przestrzeń dla edukacji cytowana przez "Wprost".
Głosy sprzeciwu wobec reformy przedszkoli pojawiały się także w mediach społecznościowych, na co ostatecznie na początku sierpnia odpowiedział MEN.
"Odnosząc się do pytań dotyczących projektu ustawy i zapisów o zatrudnianiu w placówkach wychowania przedszkolnego uprzejmie informujemy, projekt został wycofany decyzją minister edukacji Barbary Nowackiej" - czytamy w komunikacie Wydziału Prasowo-Informacyjnego MEN dla WP Finanse.
Resort edukacji nie podaje jednak powodów swojej decyzji.
Przedszkola potrzebują dodatkowej kadry
Wejście do przedszkoli nie-nauczycieli miało chwilowo wypełniać lukę po nauczycielach z przedszkola, którzy przeszli do szkół i nauczania w klasach 1-3.
"Chwilowo są takie przedszkola, w których brakuje nauczycieli. Wtedy za zgodą dyrektora przedszkola i po sprawdzeniu, czy kandydat ma odpowiednie kwalifikacje, ale również za zgodą kuratora, będzie mógł pracować na przykład specjalista od pedagogiki specjalnej, czy pedagogiki opiekuńczej albo student IV czy V roku studiów pedagogicznych" - tłumaczyła wiceszefowa w MEN Katarzyna Lubnauer.
Wiceminister zapewniała, iż "jeśli zmiany wejdą w życie, to na pewno nie dojdzie do zatrudniania przypadkowych osób". Pierwszeństwo pracy zawsze miało pozostać przy nauczycielach z pełnym wykształceniem pedagogicznym.
To nie pierwsza próba wprowadzenia takich zmian. Podobną reformę proponował w 2022 ówczesny minister edukacji, Przemysław Czarnek. MEN informuje, iż w połowie czerwca w przedszkolach było ponad 1500 wolnych etatów dla nauczycieli wychowania przedszkolnego.