Kim jest Sławosz Uznański-Wiśniewski? "Opowiada często o swoich marzeniach"

4 godzin temu
Zdjęcie: Wydarzenia 24


Sławosz Uznański-Wiśniewski będzie drugim Polakiem w historii w kosmosie. Jak to się stało, iż dosłownie doszedł do gwiazd, przechodząc wieloetapową selekcję? Znajomy polskiego astronauty mówi wprost: dokonał tego swoją osobowością i mądrym planowaniem swojej kariery, bez żadnych znajomości. Europejska Agencja Kosmiczna siłą rzeczy musiała być pod wrażeniem CV, charakteru i pasji Polaka, bo te są niezwykłe.


Wybrany spośród tysięcy - to sformułowanie idealnie opisuje przypadek Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Kiedy w 2021 r. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) rozpoczęła proces rekrutacji nowych astronautów, zgłosiło się do niego ponad 22,5 tysiąca osób z różnych państw członkowskich tej organizacji (jest ich w sumie 22). Sławosz Uznański-Wiśniewski był jednym z ponad 500 Polaków, którzy postanowili spróbować swojej szansy - ale tylko on ostatecznie został członkiem Europejskiego Korpusu Astronautów.


Zawód: astronauta. Jakie wymogi musiał spełnić Sławosz Uznański-Wiśniewski?


Jak dowiadujemy się w Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA), Sławosz Uznański-Wiśniewski do postępowania rekrutacyjnego zgłosił się sam. - Była to jego indywidualna decyzja, agencje krajowe - w naszym przypadku POLSA - formalnie nie "nominują" kandydatów - mówi źródło Interii Biznes. - W zasadzie każdy, kto uważa, iż spełnia oczekiwania stawiane przez ESA, może się zgłosić.Reklama


Powiedzieć, iż te oczekiwania są wygórowane, to nic nie powiedzieć. Kogo szuka ESA, rekrutując przyszłych astronautów? I jak w ogóle można wejść na tę ścieżkę kariery, biorąc pod uwagę, iż nie istnieją żadne formalne "szkoły astronautów"?


- Zawód astronauty ewoluował na przestrzeni lat - mówi Interii Biznes Łukasz Wilczyński, prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej, znajomy Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. - W latach 70. XX wieku astronautami byli głównie piloci-oblatywacze, wojskowi - wyjątkiem był Harrison Schmitt, członek misji Apollo, który nie był pilotem ani choćby wojskowym. Był to jednak pierwszy zwiastun wskazujący, iż w tego typu misjach powinni i będą uczestniczyć naukowcy, specjaliści (Schmitt był z wykształcenia geologiem). To stało się później widoczne w misjach wahadłowców, w których brali udział tzw. mission specialists, astronauci o wąskiej specjalizacji, którzy mieli do wykonania na orbicie określone zadania badawczo-naukowe.
- ESA w zasadzie od razu wskoczyła na poziom specjalistów-naukowców. Początkowo brali oni udział w misjach amerykańsko-europejskich. Z czasem jednak ESA zaczęła tworzyć swój własny korpus astronautów w oparciu właśnie o kryterium specjalizacji w danej dziedzinie - tłumaczy nasz rozmówca.
- W pierwszej kolejności zaczęła rekrutować przyszłych astronautów z państw należących do ESA. Agencja jest bowiem organizacją o członkowskim charakterze, zrzeszającym kraje z Europy. Każdy członek płaci składkę, w której wyróżniamy część obowiązkową - przeznaczoną na cele uzgodnione podczas wspólnych spotkań na szczeblu ministerialnym - i składkę na programy opcjonalne. jeżeli chodzi o tę drugą część, to każdy kraj może sam określić, na jakie obszary chce przeznaczyć te dodatkowe fundusze, które są tożsame z wewnętrzną strategią rozwoju sektora kosmicznego oraz zapotrzebowaniem ze strony rodzimego przemysłu czy nauki. I tu przykładem jest tzw. program eksploracyjny, gdzie kraje, które nie dedykują tu żadnej kontrybucji, nie mają swojej reprezentacji w korpusie astronautów. Dodajmy, iż w korpusie tym obecne są głównie kraje "dojrzałe w kosmosie", które stawiają na pełny program kosmiczny, tj. z własnymi astronautami i badaniami eksploracji załogowej.
- ESA co jakiś czas robi nabór do tego korpusu - dodaje Łukasz Wilczyński. W POLSA słyszymy, iż Europejska Agencja Kosmiczna nie ogłasza naborów na astronautów w regularnych cyklach, np. co roku. realizowane są one sporadycznie, zwykle w związku z potrzebami rozbudowy korpusu astronautów i konkretnymi misjami kosmicznymi. Przed 2022 r. poprzedni, szeroki nabór odbył się w 2009 r.
- To wieloetapowa procedura, a sam zawód astronauty to zawód bardzo wysokiego ryzyka - a ci, którzy astronautami zostają, zdają sobie z niego sprawę, jak również z najwyższej ceny, którą mogą zapłacić - podkreśla Łukasz Wilczyński. - To także zawód niezwykle ciężki. choćby kiedy astronauta nie jest na misji, pełni funkcje reprezentacyjne z ramienia ESA, np. w ramach programu PAROS, uczestnicząc na prośbę różnych instytucji, szkół czy firm z państw członkowskich w wydarzeniach promujących kosmos i działalność ESA. Astronauci budują tym samym popularność misji ESA, bo wiadomo, iż większe zainteresowanie przekłada się na większą gotowość decydentów politycznych do wciskania zielonego guzika dla finansowania projektów związanych z kosmosem. Astronauci ESA szkolą też swoich następców, odwiedzając w tym celu różne kraje - w tej chwili taką najbardziej doświadczoną astronautką prowadzącą szkolenia w Europie, ale też w Chinach i USA, jest znana mi osobiście Włoszka Samantha Cristoforetti.
Nasze źródło w POLSA przybliża nam szczegóły procedury kwalifikacyjnej do korpusu astronautów do ESA. Pierwszy etap ostatniego naboru rozpoczął się w maju 2021 r. Były to czyste formalności: ponad 22,5 tysiąca kandydatów z całej Europy przysłało do ESA zgłoszenia online. Każde zgłoszenie musiało zawierać CV, list motywacyjny, wyniki badań medycznych i całą listę formularzy, które przygotowała ESA. Z tej ogromnej puli ESA musiała dokonać wstępnej selekcji. Jakie kryteria zastosowała?
- ESA kieruje się przy naborze względami politycznymi, wybierając astronautów spośród przedstawicieli krajów-płatników składek na programy specjalne, ale też kieruje zawsze pewien ukłon w stronę krajów, które wahają się, czy to robić - by tym samym otworzyć im drogę do pełniejszego udziału w programie kosmicznym - mówi Łukasz Wilczyński. - W naborze, w którym wybrano Sławosza, znalazł się też astronauta z Węgier - tym samym ESA otworzyła się mocniej na Europę Środkowo-Wschodnią, by kraje z tej części kontynentu były mocniej reprezentowane (wcześniej mówiło się o tym, iż Polska i kraje regionu są w ESA mniej widoczne).


Polak astronautą idealnym. Świetny specjalista, okaz zdrowia i gracz zespołowy


- Druga sfera to oczywiście kryteria dotyczące predyspozycji samego kandydata. Zgłoszeń było mnóstwo - z samej tylko Polski ponad 500. Każdy może zgłosić się jako kandydat na astronautę. Nie ma szkół astronautów, są jednak wymogi.
Te wymogi szczegółowo sprawdzano podczas kolejnych etapów - dowiadujemy się w POLSA. Do drugiego i trzeciego etapu rekrutacji miało przejść już "tylko" 1,5 do 1,6 tys. osób. Etap drugi miał miejsce w Hamburgu, w sierpniu 2021 r. - obejmował testy percepcyjne i sprawdzające przetwarzanie informacji. Etap trzeci odbył się w Kolonii w lutym 2022 r. Kandydatów zaproszono wtedy do Europejskiego Centrum Astronautów na testy psychologiczne i komunikacyjne. Do czwartego etapu przeszło 100 osób - miał on miejsce w maju 2022 r. we francuskiej Tuluzie, a obejmował badania medyczne.


- Wiadomo, iż jeżeli ktoś boi się latać samolotem, to tym bardziej będzie bał się polecieć rakietą - i to go wyklucza - zauważa Łukasz Wilczyński. - Są też wymogi wiekowe - nie można być zbyt młodym, ale zbyt dojrzałym wiekiem również nie - tutaj można wskazać pewną analogię z pilotami samolotów. najważniejsze jest też to, jakiego specjalisty się szuka. Na pierwszym miejscu są twarde umiejętności: specjalizacje z zakresu biologii, robotyki czy - tak jak w przypadku Sławosza - badania promieniowania kosmicznego. Poszukiwane są osoby, które mogą swoimi umiejętnościami zasilić korpus astronautów i przydać się podczas konkretnej misji, która będzie wymagała udziału specjalistów w określonych dziedzinach.
- Ważna jest też umiejętność pracy w drużynie - dodaje. - Czasy Gagarina minęły, dzisiaj w kosmos latają zespoły. To wiąże się z umiejętnością podporządkowania się procedurom; wczoraj na pokładzie mogłem być dowódcą, dziś muszę zmienić się w specjalistę. Tak więc osoby, które przejawiają zbyt egocentryczne zachowania, mają duże "szanse" odpaść na etapie kwalifikacji. najważniejsze jest bowiem, by astronauta rozumiał, iż jest częścią większej całości, iż autopromocja i robienie sobie selfie nie są najważniejsze - to zresztą nie jest w ESA dobrze widziane. Idealny kandydat to osoba zachowująca skromność, bardzo skupiona na misji, niezależnie od sytuacji panującej wokół - także stresowej, bo jest to niewiarygodny stres. Dlatego też drobiazgowo badane są uwarunkowania psychologiczne kandydata.
- Medycznie to musi być okaz zdrowia. Wspomnijmy jednak, iż ESA zrobiła jeden wyjątek, rekrutując w ostatnim naborze parastronautę - zresztą jako jedyna agencja kosmiczna na świecie - by sprawdzić, na ile jesteśmy w stanie otworzyć kosmos na osoby z różnymi niepełnosprawnościami. Przykładowo - dla osoby nie mogącej poruszać kończynami mikrograwitacja nie jest taką przeszkodą, jak grawitacja na Ziemi, może więc z powodzeniem wziąć udział w locie w kosmos - wskazuje prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej.
Piąty i szósty etap rekrutacji obejmował rozmowy kwalifikacyjne. Pierwsza tura tych rozmów odbyła się w Kolonii we wspomnianym Europejskim Centrum Astronautów, we wrześniu 2022 r. - na te rozmowy zaproszono 50 osób. Z tego grona zostało 25 osób, które zaproszono do centrali ESA w Paryżu (wrzesień i październik 2022 r.). Jak mówi nam nasze źródło w POLSA, w tym ostatnim etapie Sławosz Uznański-Wiśniewski spotkał się z kierownictwem ESA: dyrektorem generalnym Josefem Aschbacherem, dyrektorem załogowych lotów kosmicznych Davidem Parkerem i kilkoma innymi dyrektorami w ESA.
POLSA - informuje nasze źródło - dowiedziała się o tym, iż w grupie kandydatów szczególnie wyróżnia się Polak i iż ma on duże szanse dołączyć do Europejskiego Korpusu Astronautów na jednym z dalszych etapów rekrutacji. Od tego momentu POLSA rozpoczęła współpracę z przyszłym astronautą, a także intensywne rozmowy z ESA, które miały pomóc w wyborze tej kandydatury.
Dowiadujemy się również, iż tuż przed rozstrzygnięciem procedury rekrutacyjnej, w listopadzie 2022 r., Sławosz Uznański-Wiśniewski był w Polskiej Agencji Kosmicznej, gdzie zorganizowano jego spotkanie z generałem Mirosławem Hermaszewskim pierwszym Polakiem, który odbył lot w kosmos (w 1978 r.). Było to ich jedyne spotkanie; miało zresztą miejsce na krótko przed śmiercią generała. Hermaszewski odszedł w grudniu 2022 r. Niecały miesiąc wcześniej okazało się, iż ma swojego następcę.
Finał rekrutacji do korpusu ESA miał miejsce 23 listopada 2022 r. - z grona 25 kandydatów zostało wyselekcjonowanych 17 - pięcioro w grupie podstawowej, jedenaścioro rezerwowych (w tym drugim gronie był dr Sławosz Uznański-Wiśniewski) i jeden parastronauta. Jak dowiadujemy się w POLSA, kandydaci nie wiedzieli do ostatniej chwili, kto zostanie wybrany i do jakiej roli. Ta informacja została im przekazana w momencie, kiedy jechali na ogłoszenie decyzji.


Kariera Uznańskiego-Wiśniewskiego. CERN kluczowym punktem w CV


- W ten sposób dochodzimy do wyboru Sławosza. Nagle pojawił się on - przepraszam, Sławoszu, iż to powiem - człowiek nieznany. A zaraz potem przyszło zaskoczenie. Kim on jest? Czemu nikt nie wiedział o istnieniu Sławosza Uznańskiego? - tak o wyborze Polaka do korpusu ESA mówi Łukasz Wilczyński. - Bo trzeba powiedzieć, iż Sławosz, chociaż znany jest z dużej ekspresji , jest też niesamowicie skromnym facetem, choć przecież dorobek ma imponujący. Jest naukowcem z tytułem doktora, w CERN zajmował się tematami promieniowania. Był i jest tam szanowany do dzisiaj.
Kiedy Uznański-Wiśniewski był zaliczany w poczet astronautów ESA, pracował w CERN już od 11 lat. Słynny ośrodek naukowo-badawczy od razu poświęcił sukcesowi Polaka specjalny wpis na swojej stronie. O pracy Uznańskiego-Wiśniewskiego wypowiadał się jego opiekun, dr Benjamin Todd.
"Najbardziej imponującym osiągnięciem Sławosza było zaprojektowanie odpornego na promieniowanie sterownika konwertera mocy dla LHC (Wielkiego Zderzacza Hadronów - red.), który od momentu zainstalowania charakteryzuje się wyjątkową niezawodnością - to najważniejszy element systemu, i był to projekt naprawdę wymagający od strony technicznej" - powiedział dr Todd.


Wielki Zderzacz Hadronów to największy na świecie akcelerator cząstek i zarazem największa maszyna świata (jej główne elementy umieszczone są w tunelu o długości ok. 27 km). Dzięki eksperymentom przeprowadzonym w LHS odkryto w 2012 r. tzw. bozon Higgsa - czyli "boską cząstkę" domykającą Model Standardowy, najważniejszą teorię współczesnej fizyki cząstek elementarnych. Jej istnienie przewidział - na wiele lat przed odkryciem - brytyjski fizyk teoretyk Peter Higgs, który otrzymał za swoje osiągnięcie Nagrodę Nobla. Praca Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego przy LHC wpisuje się zatem w historię najbardziej wybitnych odkryć naukowych.
- Właśnie ten ślad w CV - praca w instytucji podobnej do ESA, składającej się z wielu jednostek oraz państw członkowskich (w tym Polski), a więc też wymagającej pracy grupowej, plus to, iż zajmował się rzeczami bliskimi technologiom kosmicznym, bo badaniami nad strukturą wszechświata - okazał się atutem. Ale trzeba też dodać, iż Sławosz od wielu lat był w kontakcie z różnymi firmami z sektora kosmicznego w Polsce, którym pomagał swoją wiedzą z zakresu promieniowania - i robił to zupełnie bezinteresownie - mówi Łukasz Wilczyński.
Sławosz Uznański-Wiśniewski dołączył do CERN w 2011 r. Był to ten sam rok, w którym uzyskał z wyróżnieniem stopień doktora na francuskiej uczelni Université d’Aix-Marseille II za pracę na temat konstrukcji odpornych na promieniowanie kosmiczne. Praca doktorska obroniona na marsylskiej uczelni to niejedyny "francuski ślad" w życiorysie Uznańskiego-Wiśniewskiego - w 2008 r. polski astronauta ukończył studia magisterskie na Université de Nantes i jednocześnie zdobył dyplom inżynierski na należącej do struktur tego uniwersytetu École Polytechnique. Jego Alma Mater jest natomiast Politechnika Łódzka, gdzie w 2008 r. ukończył z wyróżnieniem studia magisterskie.
Łódź to rodzinne miasto Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Przyszedł tam na świat w 1984 roku. Co ciekawe, jego data urodzenia to 12 kwietnia. Od 2011 r. w tym właśnie dniu obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Załogowych Lotów Kosmicznych, ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Nieprzypadkowo zdecydowano, iż będzie on obchodzony właśnie wtedy - 12 kwietnia to data pierwszego lotu człowieka w kosmos. Człowiekiem tym był radziecki kosmonauta Jurij Gagarin.
Zawodowy życiorys Uznańskiego-Wiśniewskiego jest imponujący. ESA bierze jednak pod uwagę także cechy osobowości kandydatów na astronautów. Pod tym względem - przekonuje Łukasz Wilczyński - Polak też zrobił ogromne wrażenie.


Rekrutacja do ESA. Pasja wspinaczkowa i interesująca osobowość dodatkowymi atutami Polaka


- Pasją Sławosza są góry. To pokazuje z kolei, iż on kalkuluje ryzyko i potrafi odpuścić w momencie, kiedy sukces nie jest wart porażki. To też ważna cecha astronautów, żeby umieć "odpuścić" choćby w ostatnim momencie, kiedy nagle okazuje się, iż nie można jednak lecieć na orbitę. Stąd tak ważne w rekrutacji ESA są psychotesty. Najpierw papier musi przecedzić kandydatów, a potem zaczynają się rozmowy, w których uczestniczą też obecni astronauci. Pomagają oni ocenić, czy dana osoba sprawdzi się w kosmicznym zespole - jako ci, którzy już tam byli, wrócili stamtąd i wiedzą, z czym to się wiąże. Sławosz odbył 2-3 takie rozmowy z aktywnymi astronautami - przyjacielskie, ale też konkretne, sfokusowane na meritum. Te rozmowy mają również za zadanie sprawdzić asertywność kandydata. O językach już nie wspomnę - to must have, związane z koniecznością funkcjonowania w międzynarodowej kulturze pracy, gdzie spotykają się osoby z różnych stron świata, a więc też z psychiką ukształtowaną przez różne doświadczenia kulturowe. I znowu - w CERN Sławosz też nie miał z tym nigdy problemów.


- Pod względem medycznym Sławosz został oceniony bardzo wysoko, co nie dziwi, bo jeżeli pasjonuje się wspinaczką wysokogórską, to trenuje. Podczas testów badany jest też błędnik, a trzeba zaznaczyć, iż nie każdy wytrzymuje testy w wirówce - dodaje znajomy polskiego astronauty.
- Sławosz jest też po prostu ciekawą osobą oraz potrafi okazywać i opisywać swoje emocje. Ale to wbrew pozorom też jest ważne - astronauta po powrocie na Ziemię musi umieć w barwny sposób opowiedzieć o tym, iż widział tę Ziemię z kosmosu, potrafić wyjść z tym doświadczeniem do ludzi i mówić o swoich przeżyciach. Pewna poetyckość, zdolność abstrakcyjnego myślenia, przydaje się też w szybkim rozwiązywaniu problemów, gdzie najważniejsze jest niesztampowe myślenie. To wszystko sprawiło, iż Sławosz był po prostu kandydatem idealnym.


- To także człowiek, dla którego nie istnieje pojęcie "nie da się". Kiedy Polska wygrała organizację Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego (IAC) w 2027 r. - odbędzie się on w Poznaniu - od razu zadzwonił do mnie (gdyż pełnię funkcję szefa wykonawczego komitetu organizacyjnego IAC 2027) z pytaniem, w czym może pomóc. To prawdziwy gracz zespołowy, któremu, podobnie jak mnie, bardzo zależy także na tym, by polski sektor kosmiczny się rozwijał.
- Sławosz opowiada często o swoich marzeniach, jednak - znów przepraszając naszego bohatera - trzeba zauważyć, iż ten lot nie jest tylko spełnieniem jego marzeń - zaznacza Łukasz Wilczyński. - Sławosz będzie też naszym swoistym narzędziem wykonawczym na drodze do rozwoju rodzimego sektora kosmicznego. jeżeli poważnie myślimy o rozwoju polskiej gospodarki i jej innowacyjności, to musimy dać firmom i uczelniom także dostęp do największego laboratorium świata, jakim jest Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Sławosz będzie wykonywał na orbicie eksperymenty opracowane przez polskie firmy - jest ich 13 - doradzał tym firmom zresztą na etapie ich opracowywania. Potem, po powrocie, sporządzi dla każdej z tych firm raport zamknięcia i rekomendacje, co dalej robić z daną technologią - czy ma ona wrócić do sektora kosmicznego, czy też ma być komercjalizowana i trafić na szeroki rynek. Sławosz jest więc człowiekiem, który pomoże nam w rozwoju naszych najnowszych wynalazków, tak, jak działo się to w przypadku misji innych krajów.


Sławosz Uznański-Wiśniewski wizytówką Polski. "On zrobił to wszystko sam"


- I na koniec: on zrobił to wszystko sam, dokonał tego swoją osobowością i mądrym planowaniem swojej kariery. W sektorze kosmicznym nie ma mowy o żadnych "znajomościach". Liczy się wytrwałość, doświadczenie oraz wiedza. Lobbing był, ale za tym aby Polska przystąpiła do programu eksploracyjnego i dołączyła do państw rozwiniętych w sektorze kosmicznym. Ale nie był to lobbing personalny w stosunku do konkretnej osoby, która miała zostać naszym kolejnym astronautą. Kolejność faktów jest taka, iż Sławosz został wybrany na początku jako astronauta rezerwowy, potem nastąpiła diametryczna zmiana w zwiększeniu naszej składki do ESA, w efekcie której Sławosz otrzymał funkcję astronauty projektowego.
- To, co powinno nas interesować teraz, to utrzymanie składki do ESA przynajmniej na tym samym poziomie, także po to, żeby Sławosz został astronautą podstawowego składu, a nie poleciał w kosmos jednorazowo, w związku z konkretnym projektem. Te pieniądze które na to wydamy, wrócą do nas wielokrotnie - w postaci nowych technologii, podatków, nowych miejsc pracy, ale także i świetnej promocji naszego kraju (i to promocji nowoczesnej, opartej o naukę i technologię, a nie tylko historię). Moim zdaniem obraz astronauty z polską flagą na ramieniu powinien być czymś wymarzonym z punktu widzenia naszych służb dyplomatycznych. To jedna z naszych najlepszych wizytówek, bo Sławosz już zawsze będzie nas reprezentował jako polski astronauta i po zakończonym locie otrzyma (już na zawsze) specjalną odznakę którą noszą tylko astronauci. Wierzę też, iż będzie pomagał rodzimym firmom, dzieląc się swoim doświadczeniem jako w tej chwili jedyny żyjący Polak, który był na ISS, wrócił stamtąd i ma wiedzę o tym, jak przebiegają różne procesy na orbicie. A orbicie zawdzięczamy nowe technologie, współczesne terapie nowotworowe, wiele leków, które były tam testowane, metody monitorowania zdrowia na odległość - dlatego nie należy dziś np. pytać o to, czy inwestujemy w szpitale czy w kosmos, bo inwestycja w kosmos to także inwestycja w lecznictwo szpitalne.
- Przyszedł czas, żeby Polska - jako kraj, który buduje swój potencjał, który miał pierwszą noblistkę w dziedzinie chemii - miała swojego stałego astronautę. Skoro lecimy do gwiazd, zostańmy tam na dobre.
Katarzyna Dybińska
Idź do oryginalnego materiału