Najszersze redukcje od czasów pandemii, jakie nastąpiły w europejskiej linii lotniczej, czekają niemiecką Lufthansę. Przewoźnik chce zwolnić 4000 pracowników, zwykle z personelu administracyjnego. Jest to część największego od dekad programu restrukturyzacyjnego całej Grupy.
Deutsche Lufthansa chce do 2030 roku zwolnić 4000 pracowników, zwykle z personelu administracyjnego. Redukcje te mają być następstwem „digitalizacji, automatyzacji i konsolidacji procesów, przy czym większość będzie miała miejsce w Niemczech” – stwierdziła linia w osobnym komunikacie dla mediów i inwestorów, dodając, iż krok ten według obliczeń przyniesie około 300 mln euro rocznych oszczędności.
Rynek informację przyjął dobrze: akcje Lufthansy wzrosły o 9 centów, czyli 1,2%, do 7,8 euro na początku sesji we Frankfurcie. Ogólnie w tym roku zyskały one 27%. Jednak informacje o planach Lufthansy nie były dla nikogo zaskoczeniem – mówiło się o zwolnieniach w grupie od lipca br., zaś Reuters poinformował w zeszłym tygodniu, iż Lufthansa planuje zwolnić około 20% personelu nieoperacyjnego.
Jest to część największego od lat planu oszczędnościowego linii, a jego wdrożenie jest związane ze skutkami strajków, opóźnionymi dostawami samolotów i słabymi wynikami głównej spółki przewozowej, co bardzo źle wpływa z kolei na wyniki całej grupy. Firma też próbuje selektywnego cięcia kosztów. W 2024 roku była zmuszona dwukrotnie obniżyć prognozy i nie osiągnęła średnioterminowych celów marży wyznaczonych jeszcze w 2021 roku. Wydała też dwa ostrzeżenia dotyczące zysków i obniżyła tegoroczny cel osiągnięcia marży operacyjnej na poziomie 8%.
„Zdecydowanie pozostajemy w tyle za niektórymi naszymi konkurentami pod względem wyników finansowych” – powiedział prezes Grupy Carsten Spohr uczestnikom Dnia Rynków Kapitałowych.
Robiąc dobrą minę do złej gry zarząd poinformował, iż nie zrezygnował z celu 8%, choć został on przesunięty na późniejszy okres w ramach nowych celów średnioterminowych na lata 2028 i 2030. Lufthansa spodziewa się obecnie, iż „skorygowana marża operacyjna osiągnie 8-10% od 2028 roku w porównaniu z poprzednim celem 8%”, wolne przepływy pieniężne wyniosą ponad 2,5 mld euro rocznie, a skorygowany zwrot z zaangażowanego kapitału znajdzie się na poziomie 15-20%. Dla grupy najważniejsza jest rentowność głównej spółki przewozowej w grupie, jako iż od pewnego czasu walczy ona z rosnącymi kosztami, co budzi obawy analityków i inwestorów. Lufthansa zapowiedziała, iż do 2030 roku planuje dodać do floty ponad 230 samolotów, w tym 100 maszyn dalekodystansowych.
Prezes Carsten Spohr wprowadził już pewne zmiany organizacyjne, w tym połączenie operacji linii lotniczych obsługujących huby. Ale w samej firmie atmosfera jest napięta. Piloci ze związku zawodowego Vereinigung Cockpit właśnie kończą strajk, a mogą też nastąpić kolejne pogotowia strajkowe. Opóźnienia w dostawach samolotów odsuwają w czasie modernizację floty Lufthansy i przejście na modele bardziej oszczędne pod względem zużycia paliwa. Wprowadzenie na rynek nowej klasy Premium – Allegris – napotyka na przeszkody, jak certyfikacja foteli klasy biznes w Boeingach 787-9, która wciąż oczekuje na zatwierdzenie, przez co przewoźnik musi zamykać do nich dostęp pasażerom, a są to miejsca bardzo dobrze płatne.
Firma stwierdziła też, iż w tej chwili zarządzanie kosztami jest znacznie łatwiejsze w innych pozaniemieckich bazach, takich jak Rzym, gdzie swoją siedzibę ma należący do grupy Lufthansy włoski przewoźnik ITA Airways. Planowana jest więc integracja, która oznacza, iż firma może w razie potrzeby inwestować więcej w nowsze, bardziej rentowne spółki zależne i przenosić zasoby z kosztownych, ale nie rokujących spółek.
Oprócz obsługi połączeń pasażerskich grupa chce rozwinąć inne rodzaje działalności biznesowej. W zakresie obronności zaczyna działać Lufthansa Technik, dział obsługi technicznej samolotów, zaś spółka cargo chce konkurować z DHL i UPS. Są także plany rozbudowy transportu pomiędzy głównymi hubami linii, tak by pasażerowie Lufthansy mogli skrócić czas podróży i częściej w efekcie wybierali tego przewoźnika.