Dlaczego Leon i co to może oznaczać

1 dzień temu

Nie tak dawno polski komentariat zawył w słusznym liberalno-demokratycznym gniewie po żartobliwej, w amerykańskim stylu (czyli nie najwyższych intelektualnie lotów) wypowiedzi Donalda Trumpa, iż na miejscu zmarłego Franciszka widziałby siebie jako papieża. I oto jest strzał – co prawda Trump nie został wybrany 267 papieżem, ale został nim jego rodak, kard. Robert Prevost z Chicago. Co prawda gros swej posługi misjonarskiej Prevost był zakonnikiem (augustianinem), pełnił w Peru, postrzegany więc może być też jako reprezentant nie tylko północnej części kontynentu amerykańskiego.

Ten wybór jest znamienny. Nie tylko z racji wyboru imienia, ale także szybkiego wyboru. Ponadto, dotychczas światowy episkopat unikał w XX i XXI w. podczas konklawe wyboru na papieża przedstawiciela znaczącego w Kościele episkopatu USA. W rankingach papabile Amerykanie, jeżeli się pojawiali, to byli traktowani jako kandydaci poboczni, nie pierwszoplanowi. Wiązało się to z przekonaniem, iż wraz ze zmianami narodowościowymi w episkopacie światowym kardynałowie z tzw. „globalnego południa” z racji postrzegania USA i Amerykanów jako nosicieli kolonializmu i imperializmu, nie głosują za takimi kandydaturami gdyż może być taki wybór źle widziany przez „lud boży” w tamtych regionach świata. Jak widać ta niepisana, choć funkcjonująca w kuluarach, zasada w tej chwili nie zadziałała mimo nominacji kardynalskich Franciszka.

Coś na rzeczy musiało być wcześniej uzgodnione, gdyż ten augustianin występujący po wyborze w loggii na rzymskim placu. św. Piotra miał przygotowaną wypowiedź na kartce. I nie było to kilka słów jak to miało miejsce przy wyborach Bergoglio, Ratzingera czy Wojtyły.

Nie bez znaczenia przy tym wyborze mogły być jakieś wcześniejsze uzgodnienia czy sugestie dokonywane kanałami dyplomatycznymi między watykańskim Sekretariatem Stanu a Waszyngtonem (najogólniej rozumianym). Nie bez znaczenia co prawda symbolicznego (ale w kościelnej praktyce symbole są wielce znaczącym elementem całej układanki i dyplomatycznych sygnałów) mogła też być wizyta katolika J.D.Vance’a u papieża Franciszka tuż przed jego śmiercią. Wiceprezydent USA był ostatnią osobą ze świata wielkiej polityki, która spotkała się ze zmarłym papieżem. Włoska poważna prasa już podnosi sprawę lobbingu zamożnych liderów amerykańskiego biznesu, różnego rodzaju filantropów i aktywistów zza oceanu znanych z konserwatywnych przekonań na rzecz wyboru papieża z Ameryki. M.in. takie rozmowy z kardynałami odbywać się miały w Hotelu de Russie (gdzie apartament kosztuje ponad 2200 $) a pokoje używane do takich celów „mogłyby zebrać choćby 1 mld dolarów” by pomoc finansom Kościoła o ile „miałby on odpowiedniego papieża” (jak miał oświadczyć jeden z anonimowych darczyńców, [za}: National Catholic Reporter). Po wyborze pierwsze newsy podkreślały opozycyjność poglądów kard. Prevosta wobec obecnej administracji amerykańskiej, zwłaszcza w kwestiach imigracji (choć to może być polityczny blef). Na pewno nowy papież jest rzecznikiem walki z „ideologią gender” i „nowinkami jakie zalęgły się w Kościele za pontyfikatu Franciszka” (dziennik Libero).

Nie należy twierdzić autorytatywnie, iż to Ameryka wybrała Leona XIV poprzez bezpośrednie naciski na Watykan czynione przed konklawe, ale jest to sukces w szeroko pojętym interesie amerykańskiego mainstreamu. Z racji swego wieku (69 lat) pontyfikat Prevosta może się zapowiadać na długi. Polityka to dalekowzroczne przedsięwzięcie, którego działania są ukryte w dyplomatycznych meandrach, kuluarowych uzgodnieniach, zakulisowych kontaktach. Watykan jest jednym z najważniejszych ośrodków globalnej gry interesów, wpływów czy uzgodnień.

Bardziej znaczącą hiperbolą jest wybór przez nowego papieża imienia. Prevost dokonując wyboru odwołującego się do tradycji Leona XIII, osoby znaczącej w historii Kościoła, przekazał określony sygnał co będzie główną linią doktrynalną jego pontyfikatu. Oto Leon XIII, papież końca XIX i początku XX w. jest znany z wielkiej liczby wydanych dokumentów i długiego, ponad 25 letniego, pontyfikatu (zmarł mając 93 lata). Wydał zasadnicze dla późniejszego rozwoju doktryny i nauki społecznej Kościoła kat. encykliki takie jak „Rerum novarum” (O kwestii robotniczej), „Immortale Dei”(O państwie chrześcijańskim), „Sapientiae Christianae” (O chrześcijanach jako obywatelach), „Diuturum illud” (O pochodzeniu władzy cywilnej) i „Aeterni patris” (O filozofii, a w zasadzie o priorytecie jaki ma mieć myśl św. Tomasza z Akwinu). Zarysował w nich zręby katolickiej doktryny, które wywarły olbrzymi wpływ na polityczne, społeczno-kulturowe życie oraz porządki w Europie na dziesięciolecia XX wieku. I zbudowały określone relacje między Kościołem kat. a nowoczesnością.

To encyklika „O kwestii robotniczej” stała się manifestem Kościoła i jego nauki w świetle postępów i rozwoju ruchów robotniczych, związków zawodowych, idei socjalistycznych i komunizmu oraz związanych z tym prądów umysłowych. Dla dzisiejszej lewicy, zwłaszcza tej nie mainstreamowej mówiącej z płaszczyzn klasowych o problematyce nierówności społecznych i neoliberalnych porządków dzisiejszego świata, ów dokument jest niesłychanie ważny. Gdyż nadal, gdy go się analizuje, jest widoczna apologia korporacjonizmu i solidaryzmu klasowego. Praktyka, dzisiejsza tym bardziej pokazuje naiwność i infantylizm takiego postrzegania relacji właścicieli kapitału i pracowników najemnych, ponieważ neoliberalny dyktat karczuje wszelkie dobre intencje, wzniosłe marzenia bądź nadzieje na dobrowolne porozumienie pracy z kapitałem. Korporacjonizm w tej wersji to obecność we wspólnych strukturach, pozostających we wzajemnych relacjach opartych o solidaryzm a nie naturalną antynomiczność interesów przedstawicieli świata pracy, właścicieli kapitału i reprezentantów państwa, będącego strażnikiem stosunków produkcji i własności w systemie kapitalistycznym. No i oczywiście obecność Kościoła ze swoją doktryną w budowie i funkcjonowaniu takich relacji oraz stosunków. I tu jest widoczna bezpłodność tego, co zwie się ogólnie solidaryzmem społecznym.

Można się spodziewać, iż mimo zapowiadanego zainteresowania Leona XIV ubogimi, niesprawiedliwością stosunków społecznych, wyzyskiem czy rosnącym rozwarstwieniem będzie on raczej wiernym kontynuatorem nauk zawartych w „Rerum novarum”, która z punktu widzenia neoliberalnego dyktatu i hegemonii kapitału nad pracą umacnia tę dominację, powodując właśnie owo wykluczenie, biedę, spadek jakości życia oraz rosnące rozwarstwienie w dochodach. To jest metoda leczenia schorzeń post factum, a nie inicjacja zmian systemowo-strukturalnych. Bo przyczyny tych plag przeciwko którym się słusznie protestuje i się je piętnuje z ambon leżą w charakterze samego systemu.

Idź do oryginalnego materiału